sobota, 16 września 2017

Przysmaki Milord - uczta księżniczek


"Są istoty, dla których jesteśmy najważniejsi. Nieważne gdzie jesteśmy, ile mamy i kim
jesteśmy, ważne jest to, że jesteśmy. Bez względu na nasze wady, One wpatrują się w nas
jak w obraz, obdarzając bezwarunkową miłością i zaufaniem. Jesteśmy Ich, a One nasze.
Dlatego tworzymy to, co tworzymy. Chcemy im podziękować, najlepiej jak potrafimy."


Tymi słowami, które znajdziecie na stronie https://milord.com.pl w zakładce "O firmie", rozpoczynamy już chyba ostatnią recenzję w ramach TOP for DOG 2017. Cytuję ten fragment ze względu na jego MOC. W kilku zdaniach zawarty jest calutki sens relacji pies-człowiek i człowiek-pies... 

Wróćmy jednak do recenzji, w której postaram się Wam przybliżyć produkty firmy Milord - przysmaki dla psów wyprodukowane w większości z mięsa pochodzenia polskiego. O swoich pysznościach firma Milord pisze tak:

"Nasze przysmaki w znakomitej większości produkujemy z mięsa pochodzenia polskiego. Z uwagi na bardzo wysoką zawartość białka, przysmaki znajdują również zastosowanie jako karma uzupełniająca. Mięso poddajemy suszeniu ciepłym powietrzem, a zastosowany odpowiedni proces, pozwala na zachowanie wszystkich wartości odżywczych. Nasze przysmaki produkujemy z całych kawałków mięsa, bez dodatku konserwantów, sztucznych barwników, wzmacniaczy smaku i aromatów. Na jeden kilogram przysmaków składa się około 3,5 kilogramów surowego mięsa. Smakołyki cechuje bardzo wysoka zawartość witamin A, E i D3, które wspomagają metabolizm i wzmacniają kości. Optymalna zawartość tłuszczu i włókna surowego sprawia, iż przysmaki są idealne dla psów z nadwagą i wrażliwym układem pokarmowym, ponadto doskonale czyszczą kamień nazębny, wzmacniają dziąsła i likwidują przykry zapach z pyska."


Do testowania otrzymaliśmy intensywnie pachnący karton pełen smakowitych kąsków: łosoś, dorsz, indyk, wołowina, cielęcina i królik. Moment wejścia do domu z paczką zapamiętam na długo :-P zostałam osaczona przez całe rakietowe stado i nie było nawet mowy o tym, żeby otworzyć karton. Psie nosy były WSZĘDZIE. Ale nie dziwię im się, bo "pachniało" jeszcze zanim cokolwiek z nim zrobiłam. Po otwarciu emocje sięgnęły zenitu i Ronya złapała się z Jettą... Na szczęście ostrzeżenie słowne wystarczyło żeby wróciły im móżdżki. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym od razu nie otworzyła którejś paczuszki - wybór padł na indyka. Zapach tak intensywny, że wykręcało nam nosy. Psy ZACHWYCONE! I te wycieczki do kuchni i przesiadywanie i "modlitwy" pod szafką, w której trzymamy smakołyki... Obłęd. Obłęd na 12 łapach, a nawet na 16, bo i Spike załapał się na konsumpcję. 


Wszystkie smakowite kąski są cudownie chrupiące, szczególnie rozgryzany dorsz brzmi miło dla ucha ;-) Łosoś ocieka tłuszczykiem i jest zdecydowanie nr 1 u 2/3 Rakiet. Mała Najah na ulubiony smakołyk wybrała sobie INDYKA. Pozostałe mięsko znika w psich paszczach równie szybko. I to jest JEDYNY minus tych mięsnych smakołyków. Choćbym nie wiem jak bardzo przemaglowała prudukt zgłoszony przez firmę Milord, nie znajdę więcej minusów. 

Plusów jest DUŻO:
- zdrowe, prawdziwe mięso
- suszone w taki sposób, aby zachować wszystkie wartości odżywcze
- dostępne w wielu "smakach" do wyboru
- bez sztucznych dodatków
- wyprodukowane z całych kawałków mięsa
- smakowitość i ZAPACH


Każdy rodzaj przekąski ma inną zawartość tłuszczu, przez co możemy wybrać idealną dla naszego psa. Z testowanych przez Rakiety smakołyków najwięcej tłuszczu zawiera wątróbka królicza i królik sam w sobie (14,9%) oraz łosoś, który jako jedyny wręcz ocieka tłuszczykiem, natomiast najmniej znajdziemy go w dorszu (3,9%). Można więc wybrać odpowiedni rodzaj mięska, który będzie dla naszego psa idealnym uzupełnieniem codziennej diety. 

U Rakiet nie stwierdziliśmy ani uczulenia (drapania, zaczerwienienia), ani rewolucji żołądkowych. Przekąski od firmy Milord idealnie wpisują się w codzienność każdego z naszych psów - ta bardziej aktywna część stada jest w Milordzie zakochana, ale także nasza weteranka Ronya doceniła smak i szybki dostęp do pyszności. Miejsce przechowywania smakołyków jest pilnie strzeżone przed małolatami, a każda próba kradzieży kończy się niskim warkotem wydobywającym się z wnętrza Ronyi. A że respekt do niej czują - Milord jest bezpieczny i może być dawkowany przez Panią lub Pana :-) Inaczej prawdopodobnie zniknąłby w rakietowych brzuszkach zanim zdążyłabym dokończyć to zdanie...


Podsumowując - jeśli jeszcze nie wiecie na kogo oddać głos w plebiscycie, biegnijcie po Milorda i dajce spróbować psu. Gwarantuję, że przy każdej możliwej okazji będzie wracali po te pyszności!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz